Terapia w czasach epidemii
“Na co mi przyszło?!”- mam ochotę wykrzyknąć, gdy po kilkunastu latach pracy terapeutycznej umawiam się z pacjentami na rozmowy telefoniczne i videokonferencje. Potrzeba było pandemii, żebym przekroczyła Rubikon i spotkała się poza gabinetem z osobami, które są u mnie w procesie. Po kilku pierwszych sesjach jestem jeszcze bardziej przekonana, że tylko wyjątkowe okoliczności usprawiedliwiają taką formę pracy. Spodziewajcie się więc, że jeszcze bardziej gorliwie będę Was przekonywała na naszych szkoleniach, że coś takiego jak “terapia on line” nie istnieje/nie ma racji bytu. Zebrałam kilka refleksji “na gorąco”:
Po pierwsze i najważniejsze: terapia to opowieść o kontakcie. Ten taniec “od” i “ku” kontaktowi zawiera w sobie całą tajemnicę leczenia duszy w psychoterapii. Osoby, które trafiają do gabinetu to zwykle te, które nie czują się pewnie na życiowym parkiecie. Nasi pacjenci zdobywają nowe doświadczenia, przekonują się, że jest wiele sposobów na bycie z drugim człowiekiem, nie tylko ten, do którego przywykli. Uczą się czym różni się kontakt dobry i karmiący od tego, który ich nadużywa i naraża. Ci, którzy się boją- uczą się otwierać. Ci, którzy wychodzili ku każdemu, by tylko być zaakceptowanym- uczą się ochrony swoich granic. Tak, zdecydowanie, cała psychoterapia jest o byciu w kontakcie. Żadna forma zapośredniczona nie spełni tej roli nawet częściowo tak dobrze jak osobista relacja.
Po drugie, dobra psychoterapia to taka, która bierze człowieka w całości, która jest uważna na całego człowieka. Zaciekawia nas grymas, pomalowane rzęsy, zmiana pozycji ciała, odwrócenie wzroku, to czy ktoś umie wybrać między herbatą a wodą, to, czy ktoś nerwowo patrzy na zegar na ścianie, nawet to jak długo pacjent wchodzi po schodach do naszego gabinetu. Zaciekawia nas to jako historia, o którą warto zapytać, której znaczeń warto szukać. To nasze zaciekawienie i budowanie hipotez prowadzić ma do lepszego samopoznania u pacjenta. W efekcie ma dać mu wybór jak chce kierować swoim życiem i czemu nadaje w życiu wartość. Psychoterapia nie jest o treści rozmowy, więc to, co można przekazać przez telefon czy video interesuje nas akurat najmniej. Skupianie się na treści dekoncentruje terapeutę i uniemożliwia mu pracę na metapoziomie.
Po trzecie, ten okropny problem z ciszą. Każdy, kto pracuje terapeutycznie, ten wie, że cisza w terapii jest bezcenna. Jest nośnikiem tak wielu doznań i informacji, że mądre rozporządzanie ciszą stało się elementem sztuki terapeutycznej. Cisza opowiada o tym, że udało nam się zadać pytanie, nad którym pacjent się wcześniej nie zastanawiał. Cisza jest o tym, że jest nam ze sobą dobrze albo o tym, że jest nam ze sobą trudno. Jest o przeżywaniu albo o wychodzeniu z przeżywania, odcinaniu się od przeżywania. A o czym jest cisza przez telefon czy na WhatsAppie? Głównie o wątpliwości czy druga osoba nadal jest po drugiej stronie i czy nie straciła zasięgu chodząc po parku. To oczywiście uproszczenie, ale używanie ciszy w terapii on line jest szalenie karkołomne.
Po czwarte, praca on line zabija rytuał chronienia się w gabinecie i posiadania swojego miejsca do refleksji. Dla niemal wszystkich pacjentów wędrowanie do terapeuty wiąże się z przejściem z codziennego funkcjonowania w przestrzeń dbania o siebie. To jest ich miejsce, ich czas, ich droga, którą pokonują z domu albo pracy już myśląc o czym dziś pogadamy. Nie mają tam wstępu osoby, o których przychodzę rozmawiać, mogę odsapnąć i pomyśleć. Oczywiście w toku terapii uczymy pacjentów jak budować miejsce schronienia w sobie lub w najbliższym otoczeniu, żeby zapracowało po zakończeniu procesu. Ale między “uczeniem” a “wrzucaniem na głęboką wodę” jest bardzo duża różnica.
Czy to wszystko znaczy, że mamy teraz bezmyślnie narażać siebie i innych pracując w gabinecie? Zupełnie nie. To wszystko oznacza, że mamy wiele nowych tematów do omówienia z pacjentami, milion nowych kwestii do reflektowania w procesie. To też oznacza, że mamy kolejny, poza kardynalnymi, powód, by mocno trzymać kciuki, żeby okres izolacji skończył się jak najszybciej. Bądźcie odważni i próbujcie nowego. Nasz mózg bardzo lubi szukać, uczyć się, eksplorować. Ale pozostańcie przy tym myślący i łagodni dla siebie, bo rzeczywistość gabinetu i rzeczywistość internetu to dwa zupełnie inne światy.
Joanna Sowińska