Wiele osób z pobłażaniem spogląda na terapeutów „dziecięcych”. Już sama nazwa jest delikatnie infantylizująca. To ci psychologowie, którzy się bawią, rysują, wycinają i nie muszą prowadzić poważnych rozmów. Tymczasem wielu klinicystów-praktyków uważa, że nie ma w terapii trudniejszego obszaru niż praca z dziećmi. Dlaczego? Po pierwsze- kto jest klientem? Poprawne i użyteczne określenie zleceniodawcy