Troje w gabinecie to już tłum
Praca z parami to dla wielu terapeutów trudny obszar. Według statystyk to właśnie w terapii par najczęściej dochodzi do przerwania spotkań, do zerwania przymierza terapeutycznego. Niektórzy powiedzieli by, że do niepowodzenia, choć terapeuta systemowy chętniej skomentuje, że klienci zadbali o siebie i wybrali inne formy radzenia sobie z kryzysem. Jeśli tak, to warto mieć gruntowną wiedzę w zakresie prowadzenia procesów z parami, dynamiki relacji, celów psychoterapii par, wyzwań płynących z faktu, że w gabinecie jest tłok: dwie osoby, dwie historie pochodzenia, dwie narracje o potrzebach i oczekiwaniach, dwa zestawy lęków i ograniczeń, dwa worki zasobów, relacja tych dwojga jako osobny podmiot do zatroszczenia się i zlecenia własne terapeuty, płynące z jego życia i z jego praktyki zawodowej.
Spróbujmy przyjrzeć się kilku ważnym kwestiom. Będzie to spojrzenie z mojej perspektywy, a więc jeden z możliwych języków opisu, w żadnym razie nie wykładnia. Zapraszam do reflektowania tego stylu pracy i dostosowania do osobistych motywacji i przekonań.
- Setting w terapii par: z parami pracuję najczęściej raz w miesiącu, w wyjątkowych przypadkach raz na trzy tygodnie. Nie spotykam się z parami w settingu raz na dwa tygodnie, a już w żadnym razie raz na tydzień. Najważniejsze rzeczy dzieją się w relacji pomiędzy spotkaniami. Życie jest tak bogate, a kalendarze naszych klientów tak wypełnione, że ludzie muszą mieć czas, żeby pomyśleć, zrobić zadanie terapeutyczne, poobserwować, popróbować nowych rozwiązań.
- Terapia indywidualna jednego/obojga partnerów a terapia pary: nie prowadzę procesów terapeutycznych par, w których jedna lub obie osoby są aktualnie w terapii indywidualnej. Warunkiem podjęcia terapii pary jest zawieszenie spotkań indywidualnych. Praktyka nauczyła mnie, że jeśli do naszej trójki w gabinecie dołącza jeszcze głos drugiego terapeuty, to jest to potężne zaburzenie procesu, pojawia się wiele zmiennych, na które nie mam wpływu.
- Każde spotkanie z parą kończę zadaniem terapeutycznym. Pomiędzy spotkaniami klienci powinni czuć, że są w terapii, że zachodzi proces, że wiedzą o co i jak mogą się zatroszczyć. Już sama świadomość zadania przy jednoczesnym zaniechaniu wykonania go jest dla klientów informacją o nich samych i o ich związku. Czyli nawet jeśli nie robię, to wiem, że nie robię i mogę pomyśleć o czym to świadczy, o czym mnie to informuje, co to mówi o naszym życiu, o naszej relacji.
- Często sprawdzam na ile zdaniem klientów udaje mi się zachować neutralność. Czy ich zdaniem w czasie sesji byłam bardziej po czyjeś stronie, czy w równym stopniu po stronie każdego z nich? Superwizja u klientów jest niezwykle cenną formą dbania o jakość procesu.
- Czas trwania sesji z parą to 90 minut. Nie umiem i nie chcę pracować z parami na 50-60minutowych sesjach, ponieważ spotykamy się rzadko i każde z naszej trójki potrzebuje czasu, żeby się wypowiedzieć. Ponadto często robimy eksperymenty w trakcie sesji, a one zabierają dużo czasu. Doświadczanie wymaga swobody, rozgoszczenia się w gabinecie.
- Jeśli któryś z partnerów nie dotrze na umówione spotkanie, pracuję z tym, który przyszedł. Uznaję, że klienci wiedzą co jest dla nich dobre i rozmawiam z tymi, którzy są o tym, co jest dla nich ważne.
- Na pierwszej konsultacji pytam o sferę seksualną w parze oraz o to, czy któryś z partnerów czuje się nadużywany, czy dochodzi do stosowania przemocy psychicznej, ekonomicznej, fizycznej, seksualnej. To dwa odrębne wątki, jednak każdy z nich z innego powodu bezwzględnie warto poruszyć na samym początku. Klienci często mówią nam o tym, o co zapytamy, tylko nieliczni powiedzą nam „sami z siebie” o intymnych obszarach życia pary. Zarówno seks jak i nadużycia to obszary bardzo intymne.
- Z założenia nie prowadzę w obrębie terapii pary spotkań indywidualnych. Nie czuję się dobrze jako strażniczka tajemnic, nie wiem co miałabym zrobić z treściami ujawnionymi na spotkaniach indywidualnych, o których partner nie ma pojęcia.
Więcej na temat pracy z parami opowiemy na kursie „Romans z terapią par”, który rusza w listopadzie.
Joanna Sowińska